Commentarii - Spotkanie ze starożytnym Rzymem. Część III.
2.07.2025
Barbara Strycharczyk
Spotkanie ze starożytnym Rzymem. Część III.
Nauczycielki języka polskiego z Liceum „Strumienie” szukają Rzymu w Rzymie
Ty, co Rzym wpośród Rzyma chcąc baczyć, pielgrzymie,
A wżdy baczyć nie możesz w samym Rzyma Rzymie,
Patrzaj na okrąg murów i w rum obrócone
Teatra i kościoły, i słupy stłuczone:
To są Rzym.
Mikołaj Sęp Szarzyński, fragment wiersza Epitafium Rzymowi

Przy słupie milowym na via Appia
Wiosną tego roku zespół humanistyczny szkoły „Strumienie” (nauczycielki języka polskiego i języka łacińskiego) udał się na kilka dni do Rzymu. Inspiracją do naszej wyprawy była chęć odbycia podróży przez epoki oraz wędrówka śladami artystów i miejsc uwiecznionych w tekstach kultury. Pisarze, poeci, rzeźbiarze, malarze, muzycy i wielbiciele dzieł sztuki uważali Rzym za swój drugi dom, a dla Polaków, szczególnie po powstaniu listopadowym, stał się on szczególnym azylem. Chciałyśmy zobaczyć i lepiej poznać ten rzymski dom tak często obecny w naszych lekturach, scenariuszach lekcji i projektach.

Tablica upamiętniająca pobyt Adama Mickiewicza w Rzymie (via del Pozzetto 113).
Podczas wędrówek uliczkami i zaułkami Wiecznego Miasta patrzyłyśmy na miejsca, w których przenikały się epoki począwszy od starożytności. Portale starych pałaców z XVI czy XVIII wieku stoją na fundamentach antycznych budowli, stropy barokowych kościołów opierają się na kolumnach z rzymskich świątyń, a podziemia tych chrześcijańskich przybytków skrywają niejeden starożytny dom czy ulicę. Miasto jest jak tort, w którego warstwach zatrzymał się czas. Taka wędrówka ożywia wyobraźnię i pomaga patrzeć na otaczającą nas rzeczywistość oczami mieszkających tu niegdyś artystów.

Tablica upamiętniająca pobyt Juliusza Słowackiego w Rzymie (via del Babuino 165).
W okolicach Placu Hiszpańskiego, via Sistina, via del Babuino czy via del Corso spotykali się Goethe, Thorvaldsen, Liszt i Mendelsohn, Canova, Stendhal, Keats, Shelley i Byron. Do Caffè Greco przy via dei Condotti szli na spotkanie Słowacki i Krasiński. Nie zabrakło też polskich malarzy, którzy w tym Mieście doskonalili swój warsztat pod okiem mistrzów z Akademii św. Łukasza. Zaciszną via Margutta spieszyli do swoich domów i pracowni bohaterowie dwu rzymskich powieści Sienkiewicza – Bez dogmatu i Rodziny Połanieckich, w mieszkaniu przy pobliskiej via Laurina Słowacki pisał listy do matki. Nieopodal przy via del Pozetto mieszkał Adam Mickiewicz, co potwierdza okazała pamiątkowa tablica ku czci poety. W Hotelu Angielskim przy Bocca di Leone zatrzymywał się Henryk Sienkiewicz.

Popiersie Henryka Sienkiewicza w kościele Domine Quo Vadis.
Przyglądamy się mapie antycznego Rzymu z czasów Nerona i odnajdujemy uliczki, które przemierzali bohaterowie Quo vadis. Czytamy fragmenty powieści o tym, jak Petroniusz wraz z Winicjuszem schodzą ze zboczy Palatynu i zmierzają przez Forum Romanum w kierunku Eskwilinu na vicus Patricius do domu Aulusów. Przyglądamy się ruinom Forum i odnajdujemy je kolejno w opisie Sienkiewicza. Wydaje się nam, kiedy tak stoimy otoczone nadgryzionymi przez czas budowlami, że mamy przed sobą gwarne, zalane słońcem ulice i zaułki Rynku – centrum rzymskiego świata. Idziemy dalej do miejsca, gdzie w domu Aulusów mieszkała Ligia. Dawny vicus Patricius to dzisiaj zaciszna via Urbana. Tutaj odnajdujemy mały kościółek Santa Pudenziana, niepozorny i jakby zapadły poniżej samej ulicy, która przez wieki wspięła się wyżej do poziomu rozrastającego się Miasta. Wchodzimy do środka i czytamy fragment z rzymskich opowieści Jana Parandowskiego:
Jest to, jak się zdaje, najstarszy kościół rzymski, posadami sięgający czasów Nerona, kiedy był domem rodziny Pudensów. W absydzie głównego ołtarza są mozaiki z IV wieku. Przedstawiają Chrystusa wśród Apostołów. Gdyby nie miejsce, w którym się znajdują i gdyby nie symbole chrześcijańskie, które je oznaczają, widzielibyśmy w tych postaciach raczej Jowisza, królującego nad senatem rzymskim. Chrystus na wysokim tronie ma czoło „chmurozbiórcy”, ocienione kędziorami długich włosów, twarz ujętą w czarną wspaniałą brodę (…). U Jego stóp poważni Apostołowie kryją się w fałdach białych tog senatorskich, obrzeżonych szlakiem purpury. (Jan Parandowski, Mój Rzym, Pallotinum, Poznań 1959, str. 77–78)
Po spotkaniach z antykiem i śladami twórców romantycznych nasze szlaki prowadzą do miejsc związanych z rzymskim barokiem i Berninim. Genialny artysta przemienił Rzym w przeniknięty światłem i ruchem teatr wypełniony fontannami, rzeźbami, fasadami kościołów i pałaców i kolumnadą otaczającą monumentalnymi ramionami wielki plac przez Bazyliką św. Piotra. Najczęściej mówimy o nim jako o utalentowanym rzeźbiarzu, ale Bernini był też architektem, malarzem, poetą i autorem sztuk teatralnych. Miał swój teatr, dla którego projektował dekoracje, komponował muzykę i pisał libretta. Nic zatem dziwnego, że Rzym dzięki jego projektom stał się barokowym teatrem. Za swoje największe osiągniecie uważał Ekstazę św. Teresy wykonaną na zamówienie rodu Cornarich. Kiedy stajemy przed tym dziełem w kościele Santa Maria della Vittoria, patrzymy na rzeźbę jak na odbywające się właśnie przedstawienie. Z bocznych lóż wychylają się członkowie rodziny fundatorów i patrzą z zaciekawieniem na wydarzenie opisane przez Świętą w pamiętnikach, a przez artystę wiernie odtworzone w marmurze – oto uśmiechnięty anioł przebija strzałą boskiej miłości pierś Teresy. Rzeźbiarz niemal jak impresjonistyczny malarz pokazał moment, w którym na twarzy świętej ból miesza się z radością, błogością i szczęściem. Jak to możliwe, że tak ulotne uczucia artysta pokazał w bezdusznym kamieniu? To arcydzieło i inne, które oglądałyśmy w Galerii Borghese – Dawid, Eneasz, Anchizes i Askaniusz, Apollo i Dafne, Porwanie Prozerpiny – nie tylko nas zachwyciły, ale też zdumiały niezwykłą umiejętnością rzeźbiarza ożywiania twardego marmuru. Miałyśmy wrażenie, że nie tylko stoją przed nami, ale też biegną, krzyczą, idą ku nam, płoną gniewem i zachwytem żywe postaci.

Podziwiamy Apolla i Dafne Berniniego w Galerii Borghese.
Bernini, u schyłku życia niezwykle sławny, poważany, bogaty i pierwszy architekt Wiecznego Miasta, zgodnie z życzeniem został pochowany w podziemiach bazyliki Santa Maria Maggiore. Na posadzce w przejściu z zakrystii do ołtarza głównego czytamy: Joannes Laurentius Bernini decus atrium et urbis hic humiliter quiescit. Nobilis familia Bernini hic resurectionem exspectat. (Gianlorenzo Bernini, chluba sztuk i miasta, tutaj pokornie spoczywa. zlachetna rodzina Berninich tu oczekuje na zmartwychwstanie.) Obejrzałyśmy monumentalne grobowce papieży i inne dzieła geniuszu tego niezwykłego artysty, ale stojąc nad jego grobem, przywołujemy w pamięci słowa naszych barokowych poetów: Mikołaja Sępa Szarzyńskiego O nietrwałej miłości rzeczy świata tego i o bytowaniu między życiem i śmiercią w Krótkości żywota Daniela Naborowskiego. Rzymski barok pokazuje nam wyraźnie, jak rozwichrzona jest ta wizja świata pełnego sprzeczności i zmienności: od tego, co święte, do tego, co przyziemne, cielesne i duchowe, żywe i śmiertelne, pełne przepychu, bogactwa, ale i strachu przed śmiercią i nicością. Bernini z właściwym tylko jemu mistrzostwem umiał to pokazać w Rzymie i tam trzeba to zobaczyć, żeby w pełni zrozumieć istotę tej epoki.
Odwiedziłyśmy też wiele innych miejsc ważnych dla czytania i rozumienia tekstów kultury. Takie podróżowanie, do źródeł europejskiej, a szczególnie polskiej tożsamości, pomogło nam spojrzeć na nowo na znajome już teksty i zjawiska literackie i stało się inspiracją do szukania świeżych rozwiązań i pomysłów w naszej pracy. Dotykanie przeszłości pozwala nam i uczniom rozumieć, że szukając Rzymu w Rzymie, poszukujemy odpowiedzi na pytanie, kim naprawdę jesteśmy.
Wszystkie zdjęcia pochodzą ze zbiorów własnych Autorki.








