Iuvenilia - Z pamiętnika Wenery (2025)
5.05.2025
Aleksandra Janik, Julia Kowalczyk – uczennice klasy II LO „Strumienie”
Z pamiętnika Wenery (2025)
Marianna Jarczewska, Dydona i Eneasz.
Ludzie proszą, nas bogów, o różne rzeczy. Jedni zwracają się z prośbą o sławę do Apollina, drudzy o mądrość do Minerwy, inni o zwycięstwo do Wiktorii, ale większość z nich prosi o miłość. Już tyle czasu minęło od dnia, gdy wyłoniłam się z piany morskiej i zdałam sobie sprawę, że aby być w pełni szczęśliwą, muszę mieć misję. Szczęścia nie przynosiły mi ani wystawne uczty, ani swoboda, o której marzą ludzie. Największym szczęściem, jakie przeżyłam, było doświadczenie miłości z moim ukochanym Adonisem. Dlatego za swój osobisty cel wybrałam właśnie dawanie ludziom miłości – najdoskonalszego źródła szczęścia. Z tego powodu zmieniam rzeźbę w kobietę lub pozwalam na rozpętanie długiej wojny… wszystko w imię miłości.
Właśnie usłyszałam także nieśmiałe prośby Dydony – pięknej królowej, która spełnia misję wybudowania nowej potęgi, ale jest już zmęczona samotnością. Dobrze wie, z czym wiąże się panowanie: ze spiskami, które zabiły jej męża, zdradami, których doświadczyła ze strony własnego brata, z odpowiedzialnością, której nie była w stanie sama udźwignąć. Pozwoliłam, by Amor przebił jej serce strzałą, chociaż wiedziałam, że ta miłość doprowadzi do jej zguby! Chciałam, aby okręt trojańskich uciekinierów zawinął do brzegów Kartaginy, choć zdawałam sobie sprawę, że w niedługim czasie, jego załoga będzie musiała, pod osłoną nocy, w pośpiechu, stawiać żagle i opuszczać przyjazną i spokojną dotąd przystań. No cóż… Serce matki, zawsze pozostanie przy dziecku. Od długiego czasu obserwuję, jak Eneasz nie może znaleźć wytchnienia, błąkając się po świecie. Ściga go gniew mściwej Junony. Cóż mogę uczynić, aby jego droga była mniej wyboista? Jako bogini wiem, że ta niekończąca się podróż pełna przeszkód ma swój sens. Wiem, że fatum jest jak rzeka, której nurtu nie sposób zawrócić. Dlatego chcę ukryć Eneasza w cieniu fenickiego miasta przed bolesnymi strzałami przeznaczenia. Wiem, że mój syn wreszcie może być szczęśliwy, a ja zapomnę o okrutnej woli bogów. Czyż moją rolą nie jest uczynienie mego syna szczęśliwym? Mam przed oczami przyszłość – wielkie imperium, a w nim świątynie, w których jestem czczona jako rodzicielka potężnego narodu.
Oto do mojego pałacu przybywa niespodziewany gość – Junona! Jakże rzadko się tu pojawia! Nadal jest zbyt dumna, aby zaakceptować moją obecność wśród boskiej arystokracji. Junona nie ominie żadnej sposobności, aby podkreślić swój status. Teraz królowa nieba staje w moich progach przyodziana w suknię z pawich piór i bogatą biżuterię… Małżonka Jowisza uważa Dydo za własną córkę, od kiedy ta nazwała ją matką Kartaginy, dlatego nie czuję się skrępowana propozycją, którą mi przedstawia. Pragnie połączenia naszych dzieci węzłem: „Dajmy Dydonie, moja droga Wenero, małżonka z krwi trojańskiej i wspólnie rządźmy kartagińskim ludem, równo dzieląc się władzą”. Dla zachęty pokazała mi taką scenę: oto Dydo i Eneasz zaskoczeni burzą w czasie polowania skrywają się w jaskini i tam pośród szalejącej wokół burzy stają się kochankami. Patrzę z zachwytem na to, co połączyło Eneasza i Dydonę. Ich miłość jest gorąca jak płomień, ale nietrwała jak wiatr. Nie mogę zaprzeczyć, że widok tych dwojga w Kartaginie był dla mnie rzadką chwilą ulgi. A jednak wiem, że Dydona nie może być przeznaczeniem Eneasza. Czy ta podstępna władczyni myślała, że nie dopuści do powstania Rzymu? Czy myśli, że nie pamiętam, jak zabiegała o nagrodę Parysa, i nie wiem, jaka wojna rozegra się między nami w przyszłości? Połączenie Kartaginy i Rzymu? Też coś! – To nigdy nie może się stać – ceterum censeo Carthaginem esse delendam. Już szybki Merkury wybiega, by obudzić Eneasza ze snu. Niech biegnie do portu, niech prosi o pomyślne wiatry i płynie ku ziemi obiecanej. Tam będzie miejsce mojej chwały, tam będę panować jako Wenus Genetrix nad miastem Miłości i tam powstanie ROMA – wieczna jak AMOR.